poniedziałek, 8 czerwca 2015

3 dni - nad Bałtyk i z powrotem

Test jazdy z ekwipunkiem oraz test samego ekwipunku przed letnią wyprawą dookoła Polski. A do tego fajna wycieczka. Wyjazd w piątek rano, gdzieś przed siebie na północ.
Pierwszy postój.

Krajobrazy cieszą oczy. Drogi lokalne niemal puste.

Aż szkoda odjeżdżać.

Czego chcieć więcej?

Jadę już kilka godzin. Widoki wciąż jak z pocztówek.

Jak mawia GPS "dotarłeś do celu". Pole namiotowe przy domu z kwaterami. Wolnych kwater brak, ale mi to nie przeszkadza.

Po kilku krokach z pola namitoowego. W oddali góry Mordoru... Rowokół znaczy się.

Tego dnia nadrabiam zaległości w ładnych pejzażach w ilościach iście hurtowych.

I do tego nawet bunkry są! Czyż nie jest więc za...iście? ;)

Idę znad morza, przez las, znajduję wejście do bukra... "Lost"? ;)

Dawna baza wojskowa, widok z platformy na morze.

Widok z namiotu na motocykl

Widok na jezioro. To jest to - brak ludzi.

Po horyzont brak ludzi. Super.

Wieczorem dołącza do mnie Much i ruszamy zaopatrzeni w lód i napoje gdzieś przed siebie, na północ. Na północy, o północy widzimy łunę zachodzącego słońca ;)

Czes na eksplorację bunkrów. Much rozszyfrowuje starożytne hiero... tzn - schematy instalacji.

Gdybyśmy nie wiedzieli co robić, wszystko zostało napisane.

Niedzielny marsz o poranku dla orzeźwienia...

...i doznajemy na plaży objawienia! Toż to Latający Potwór Spaghetti! Po krótkich modłach idziemy dalej, pokrzepieni na sercu i duchu

Droga powrotna równie zielona.

Nie ma to jak kawa i drożdżówka na leśnym postoju.

To na tyle. Ramen :)