środa, 10 lutego 2016

Jeszcze więcej wolności, czyli Honda Transalp 600

Zaczyna się dla mnie trzeci sezon z motocyklową przygodą, a i przy okazji z trzecim motocyklem. Po Honda Shadow 125cm i Honda VT750 Black Widow, tym razem jest to Honda Transalp. Model ten jest wręcz legendarny pod względem swej niezawodności. Egzemplarz, który zakupiłem wyjechał z fabryki w roku 1987.Pomimo tego, że rocznik nieco mnie przerażał, to jednak podczas oględzin u sprzedającego, dałem się przekonać. Dlaczego? Po pierwsze to Honda i mam do niej zaufanie zarówno z dotychczasowych własnych doświadczeń, jak i doświadczeń innych użytkowników  na całym świecie. Po drugie to model Transalp, który na świecie w ciągu 25 lat został sprzedany w olbrzymich ilościach, był używany przez wielu podróżników w wojażach przez wszystkie kontynenty, a do tego uznawany jest za niezniszczalny, a przy tym prosty w obsłudze.
Kupiony przeze mnie egzemplarz ponadto wyposażony był w gmole, kufer centralny i boczny oraz proste mniejsze sakwy w przedniej części.
Lutowa aura była dla mnie łaskawa, dzięki czemu odbyłem kilka dni temu pierwszą krótką 70 km wycieczkę. Trasa w większości asfalt, trochę dziurawej asfaltówki i trochę szutrówki, czyli warunki w jakich planuję wykorzystywać ten sprzęt podczas moich wypadów.
 Pozycja za kierownicą jest bardzo komfortowa, a siedzi się wysoko. Po przesiadce z Black Widow, to jak dla mnie bardzo wysoko, ale bardzo mi się to podoba. Poprawia to widoczność, dzięki czemu można poczuć się pewniej.
Przyśpieszenie nie jest rewelacyjne, ale nie do tego celu ten motocykl został stworzony. Zaskakująco przyjemne brzmienie silnika z tłumikiem Huzar to kolejny plus.
Przyzwyczajony do nisko położonego środka ciężkości po jeździe cruiserem, na początku dziwnie wchodziło mi się w zakręty, ale szybko dało się wyczuć jak robić to należycie.
Największy plus to zachowanie w terenie. Jadąc dziurawym asfaltem po prostu nie czuć dziur. Na błocie, drodze gruntowej jechało mi się równie pewnie jak moim rowerem MTB. Zawracanie na tego typu drodze również nie sprawia trudności z uwagi na mały promień skrętu.
Teraz czekam jedynie na wiosnę i lato, aby w końcu objuczyć Transalpa namiotem i resztą turystycznego wyposażenia i ruszyć przed siebie. Mówi się, że motocykl daje wolność. Ten daje jeszcze większą wolność, bo wolność od drogi asfaltowej. Gdy tylko najdzie ochota kontynuowania podróży, tam gdzie asfalt się kończy, a zaczyna się droga polna, Transalp na to pozwala, a nawet zachęca.
SD