Wypada nieco nadrobić braki. W tym sezonie zrobiłem motocyklami kilkanaście tysięcy kilometrów. W tym wpisie wspomnę o wyjeździe do Mrągowa na zlot klubowiczów klubu Honda Shadow 125 PL. Jako ojciec założyciel miałem ochotę tam być, a i trasa i miejsce bardzo mi pasowały.
Koniec maja 2018
Impreza zaczynała się od czwartku, jednak ja z racji tego, że dysponowałem nieograniczoną ilością czasu wolnego, wyjechałem już w środę. Śniadanie, spakowanie i około południa odjazd. Upał był niesamowity, ale to zawsze dużo lepsze niż chłód i deszcz.
Między Tucholą i Grudziądzem trafiłem na remonty dróg, co mnie nieco spowolniło i spociło.
Poniżej zdjęcia z komentarzami.
 |
| Parking gdzieś między Grudziądzem a Iławą |
 |
| Widoczki na trasie |
 |
| Około 19.00 docieram na pole namiotowe i zakładam obóz |
 |
| Pole namiotowe, hotele, amfiteatr, plaże leżą po jednej stronie jeziora, a centrum po drugiej. W drodze na zakupy. |
 |
| Po zakupach i całym dniu zasłużony odpoczynek |
 |
| Ranka następnego dnia pogoda wciąż piękna, robię więc sobie kilkukilometrowy spacer... |
 |
| ...idę i idę... |
 |
| ...znajduję takie coś... |
 |
| ... wciąż nic ;) |
|
 |
| Idę dalej... |
 |
| Znajduję opustoszałe budynki. Klimat niczym w "Lost" |
 |
| Ale to chyba najwyraźniej pozostałości ośrodka wypoczynkowego z minionej epoki |
 |
| Ale grafitti ktoś świetne namalował |
 |
| Plaża pusta, woda super. Chyba właśnie gdzieś tam po drugiej stronie odbyły się później w tym samym roku Mistrzostwa Polski XC MTB. |
 |
| W oddali hotele, plaża, pola namiotowe. W powietrzu ponad 30'C, a woda taka, że nie chce się wychodzić. I do tego czysta. |
 |
| Powrót na camping, obiad i zimne piwo w tym ponad 30'C upale, w oczekiwaniu na zlotowiczów |
 |
| W końcu się zjeżdżają |
 |
| Większość w domkach. Domki mają lodówki. Lodówki służą do przechowywania napojów. Bo gorąco jest ;) |
 |
| Ognisko integracyjne |
 |
| Jak to na zlocie... |
 |
| Nocne śpiewy przy ognisku z gitarą. Radek zawodowiec. |
|
|
 |
| I nocne pływanie przy pełni księżyca. |
 |
| Kolejnego dnia grupa motocyklistów wsiadła w autokar i pojechała na wycieczkę. Z racji tego, że mnie osobiście ten typ zwiedzania raczej męczy, postanowiłem zostać na campingu. Po 15 minutach stwierdziłem, że właściwie wystarczy tego siedzenia w jednym miejscu, zwinąłem namiot i ruszyłem w drogę powrotną, ale tak trochę inaczej, jadąc nie przez Olsztyn, lecz Szczytno i pola grunwaldzkie. Powyżej fotka właśnie tam. |
 |
| Przed Grudziądzem złapał mnie deszcz |
 |
| I nie odpuszczał aż do Złotowa. Mając wodę w butach i tak było mi już wszystko jedno. Dotarłem do domu po 23.00 (w sumie około 11h jazdy tego dnia i ponad 400 km), ale mimo zmęczenia i przemoczenia zadowolony jak cholera z fajnego i udanego wyjazdu |
bardzo fajna relacja!
OdpowiedzUsuńDzięki, Radek :) Taka na szybko, ale myslę, że zawsze to lepiej, niz nic.
OdpowiedzUsuń